Islandczycy naprawdę wierzą w Elfy i Trolle
09-01-2023Islandia – wyspa na oceanie atlantyckim. Wyspa – kraj tuż pod kołem podbiegunowym. W tym surowym klimacie, mieszka więcej owiec niż ludzi. Populacja całego kraju to około 370 tys. mieszkańców. Przeważnie Islandczyków. Drugą grupą narodową są tu Polacy.
Aż 132 tys. ludzi mieszka w stolicy kraju, w Reykiaviku. W drugim co do wielkości mieście – w Akureyi mieszka niemal 20 tys. ludzi, czyli mniej niż Polaków na całej wyspie. Naszych rodaków jest już ponad 25 tys. Są wszędzie, pracują w gastronomi, turystyce, transporcie… Spotkać ich można nawet na Westfjordach, czyli krainie, która porą zimową jest totalnie odcięta od reszty wyspy, a to za sprawą obfitych opadów śniegu.
Chyba większą populację od Polaków stanowią tu Elfy, Trolli może jest trochę mniej. Tu żyją też krasnoludy. O krasnoludach wiadomo najmniej. To tajemnicze istoty. Skrywają się w głębi gór. Góry i jaskinie to też dom dla trolli, które silne związane są z legendami narodowymi. To znak rozpoznawczy Islandii. Ale te legendarne stworzenia potrafią być złośliwe. Zresztą jak i same elfy. Zdarza się, że elfy sprzeciwiają się budowie nowej drogi. Jeśli mieszkańcy ich nie posłuchają, elfy potrafią doprowadzić do wstrzymania budowy, sprowadzając różnego rodzaju katastrofy. Dlatego teraz nikt z nimi nie dyskutuje. Nie chcą – to nie. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Wiara w Elfy jest tu powszechna. Zakorzeniła się bardziej niż protestantyzm – oficjalnie obecny na wyspie. Buduje się im schronienia, blisko swoich domów, bo ich obecność przynosi szczęście i opiekę. Są i tacy, o ponadprzeciętnej wrażliwości, którzy mają z nimi kontakt.
Mitologię islandzką rozpowszechnił brytyjski pisarz. Władca pierścieni Tolkiena oparty jest na legendach zasłyszanych przez niego od dwóch Islandek, które służyły w jego rodzinnym domu. Islandczycy są do dziś na niego źli, że przywłaszczył i przekręcił ważne dla nich przekazy. A tak wygląda Mordor. Ten prawdziwy. Na styku dwóch kontynentów Europy i Ameryki Północnej.
Islandia choć należy do Europy usytuowana jest na dwóch kontynentach. Tu symboliczny most łączący Europę i Amerykę. Ta granica stale się powiększa.
Wiara w te mitologiczne stworzenia, towarzyszyła Islandczykom od zawsze. Życie w tak surowym klimacie wymagało bowiem wsparcia sił natury. A czasem i magii. Tu w Hólmavík, w muzeum poświęconym magii na Westfjordach znaleźć można przepisy i zaklęcia gwarantujące szczęście czy pieniądze. Czasem praktyki były dość przerażające. Te spodnie z ludzkiej skóry czarownik ściągnął z mężczyzny, tuż po jego śmierci. Ważne by były w jednym kawałku. Potem sam je nosił, a do moszny należało włożyć monetę ukradzioną wdowie – to niby gwarantowało stały dopływ gotówki.
Na tę wyspę położoną na styku dwóch płyt tektonicznych pierwsi osadnicy przybyli późno, bo dopiero w VIII wieku. Byli to mnisi z Irlandii, a zaraz potem Islandię opanowali Wikingowie. Zresztą badania genealogiczne wskazują, że tak było. Dla Islandczyków sprawa genów ma zasadnicze znaczenie. Drzewa rodowe w każdej rodzinie po to są tworzone, by nie dopuścić do małżeństw wśród kuzynostwa, bo przy tak małej populacji o to nietrudno.
Islandczycy od 930 roku, czyli jeszcze przed przyjęciem chrześcijaństwa zbierali się na tych polach na równinie Thingvellir i wspólnie radzili nad swoją przyszłością, wymieniali się informacjami, czym która wieś dysponowała, czym się można wymienić i sobie pomagać, by przetrwać na tej surowej ziemi. Ten zwyczaj przetrwał do dziś. Pierwsze, po każdych wyborach posiedzenie islandzkiego parlamentu, czyli Althing odbywa się właśnie tu, a później przenoszą się do Reykiaviku. Biały Dom nie ma ochrony, nie ma też przepychu. Nieco bardziej okazały jest parlament. Islandczycy opracowali taki system wyborczy, który wyeliminował całkowicie korupcję polityczną.
Mówi się, że Islandia jest bogatym krajem. Na pewno drogim. Islandczycy żyją bardzo skromnie. Po protestancku. Wielu zajmuje się rolnictwem, żyją z połowów ryb. Suszone na wolnym powietrzu, wciąż stanowią podstawę diety każdego mieszkańca wyspy. Mówi się, że gdy Islandczyk szuka żony to większe szanse ma ta, która potrafi przyrządzić danie rybne na 365 sposobów, tak aby każdego dnia w ciągu roku urozmaicić doznania kulinarne rodziny.
Ten kraj utrzymuje się z połowów śledzi, dorszy, z ekologicznych hodowli łososia no i z wielorybów. W tym roku przedłużono zakaz polowań na wieloryby i wiele wskazuje na to, że kraj już do tego zwyczaju nie wróci, bo coraz większą popularnością cieszą się rejsy turystyczne. To też przynosi więcej dochodów, bo któż nie chciałby zobaczyć płetwali, orek czy humbaków w ich naturalnym środowisku? Zresztą turystyka to coraz większy kawałek tortu o nazwie PKB.
Kraj 10 tysięcy wodospadów przyciąga. Nie tylko tu – do tych najpopularniejszych, czyli Gullfoss – co w tłumaczeniu znaczy Złoty Wodospad i upadły wodospad Dettifoss, ale też i diamentowa plaża. Na czarnym powulkanicznym piasku znaleźć można bryłki lodu. Kawałki lodu odpadają z lodowca i niesione przez rzekę trafiają do oceanu, który wyrzuca je na brzeg. Zimą osiągają olbrzymie rozmiary. Latem mniejsze, ale wciąż efektowne naturalne lodowe diamenty. Niedaleko diamentowej plaży leży największy w Europie lodowiec – Vatnajökull. Vatna oznacza woda, bo z tego lodowca swoje źródło bierze wiele rzek na wyspie. A Jokull to lodowiec. Kurczy się on z roku na rok, ale i tak jego wielkość robi wrażenie. 11 proc kraju pokrytych jest lodem, ale gdyby ten lodowiec rozłożyć na całość to pokryłby kraj grubością 30 metrów. Jego czoła wciąż się kurczą. Mówi się, że lodowce się cielą, czyli rodzą młode, tak się mówi na proces oddzielania się większych kawałków lodu i tworzą jeziora polodowcowe.
Obok Vatnajökull drugim ikonicznym obrazkiem z Islandii jest ta góra kościelna – tak nazywają ją miejscowi, bo przypomina wieżę kościelną. Kirkjufell zyskał popularność dzięki filmowi “Gra o tron”. Tam była nazwana górą w kształcie grotu strzały. Góra przyciąga tłumy turystów, którzy nie zważając na chimeryczną pogodę chcą sami upolować pocztówkowy kadr.
autorka: Agnieszka Kledzik