Małe Galapagos, tajemnicze Nazca i pływające wyspy z sitowia
10-23-2023Peru ma swoje małe Galapagos. Złośliwi mówią “Galapagos dla ubogich”, bo łatwiej i taniej jest się tu dostać niż do ekwadorskich wysp, a gatunki dzikich zwierząt – podobne. Są delfiny, pingwiny i lwy morskie. Polecimy też nad Nazca, by zobaczyć najsłynniejsze na świecie geoglify, a na koniec odwiedzimy pływające wyspy Uros na Titicaca. Wyspy zbudowane z sitowia.
Do wysp Islas Ballestas można dopłynąć łodzią z miejscowości Paracas. To przystanek w połowie drogi między Limą a Nazca. Pierwsza niespodzianka, bo nie każda grupa ma tyle szczęścia. Delfiny z radością ścigają się z naszą łódką.
Islas Ballestas jeszcze w czasach przedinkaskich były wykorzystywane jego źródło guano, czyli ptasich odchodów. To do dziś ceniony na świecie bio-nawóz.
Pierwsze geoglify w Nazca odkryto w 1926 roku. Linie są płytkie. Mają zaledwie kilkanaście centymetrów głębokości. Przetrwały przez kilka tysięcy lat, bo tu praktycznie nie pada deszcz i nie wieje wiatr. O ich zachowanie walczyła przez dziesiątki lat Niemka Maria Reiche, która wcześniej pracowała jako tłumaczka prof. Paula Kosoka. Amerykanin jako pierwszy propagował teorię, że jest to największa księga astronomiczna na świecie. Miejscowi przewodniczy też przekonują, że to kalendarz, ale czasem potrafią zasiać nieco wątpliwości. To geoglif o oficjalnej nazwie “Astronauta”. Miejscowi zaś mówią na niego… Alien.
Jezioro Titicaca – najwyżej położone żeglowne jezioro na świecie. Na wysokości ponad 3,8 tys. metrów n.p.m. rozlewa się bezmiar wody. Kiedyś jezioro było znacznie większe. Dziś sięga zaledwie ponad 8 tysięcy kilometrów kwadratowych. A na nim wyspy Uros. Zbudowane z sitowia.
Inkowie wierzyli, że z wód jeziora wyszedł Inti – Bóg Słońce. A przedinkaskie legendy głoszą, że nad Titicaca po raz pierwszy objawił się Wirakocza. Najwyższe bóstwo ukryte pod wzbudzającą respekt maską często ukazywane jest w motywach ludowych mieszkańców Uros.
Na koniec smutna historia. Legenda o tym jak bóg Wirakocza stworzył i ludzi, i pumy. Żyli oddzielnie, ale w przyjaźni i rozumieli swoją mowę. Ale w pewnym momencie przestali się rozumieć, a pumy stęsknione za człowiekiem zaczęły zawodzić na skałach. Człowiek, który zapomniał już kociej mowy uznał, że to nawoływanie do ataku i… spalił pumy. Gdy Wirakocza zobaczył szare ciała spopielonych zwierząt zalał się łzami. Płakał tak długo, aż powstało jezioro. Titicaca w lokalnym języku znaczy tyle co szara puma.
autorka: Agnieszka Kledzik