O świcie tańczą na ulicach! Tak się budzi miasto, gdzie pociąg przejeżdża między domami

02-27-2024

Hanoi – stolica Wietnamu. Drugie co do wielkości miasto w tym kraju. Ponad 8 milionowe miasto budzi się o świcie. Cykliści, biegacze, starsze panie tańczące do Abby, Tai Chi, czy bardziej dynamiczna zumba… 

Najbardziej aktywne o świcie jest centrum miasta. Tak zwane stare miasto, gdzie jest Czerwony Most na jeziorze zwróconego miecza. Ulubione miejsce nie tylko miejscowych zakochanych, ale i turystów. Na wyspie pagoda – jedna z wielu. Buddyści przynoszą kwiaty, kadzidła. Proszą o pomyślność dla siebie i bliskich.

To jezioro jest ważne dla Wietnamczyków. Żyją w nim unikalne gatunki żółwi. Tu narodziła też ważna dla nich legenda. Według niej król Le Loi otrzymał miecz od olbrzymiego żółwia żyjącego w tej wodzie. Wykorzystał go do walki przeciw Chińczykom. Każda bitwa była wygrana i ostatecznie cesarz pokonał wrogów wyrzucając ich ze swego kraju. Gdy jakiś czas później pływał po jeziorze Hoan Kiem z wody wyłonił się złoty żółw i zażądał zwrotu miecza. Stąd nazwa jeziora. Król spełnił jego żądanie i w kraju nastał pokój. Pamiątką tego jest ta właśnie pagoda. A historia zwróconego miecza przypominana jest choćby w wodnym teatrze lalek w Hanoi. To najpopularniejszy tego typu teatr w kraju. Przed ponad tysiącem lat na polach ryżowych aktorzy, brodzący w wodzie przy pomocy lalek przekazywali ważne treści. Albo po prostu bawili publiczność. Dziś w innej formie, pod dachem, ale wciąż w wodzie, z muzyką na żywo, w lokalnym języku można podziwiać kunszt i trud lalkarzy.

Najstarsza świątynia w Hanoi – Han Quoc na jeziorze Zachodnim powstała w VI wieku. To najważniejsze miejsce dla buddystów. Rośnie tu drzewo bodhi – wyhodowane ze świętego drzewa, pod którym oświecenia doznał Budda Gautama Śakjamuni. W tym niewielkim kompleksie jest też wysoka pagoda. Ma 11 pięter, na każdym poziomie 6 okien i w każdym figurka Buddy Amithaby, czyli emanacji tego, który spieszy z pomocą ludziom, którzy wzywają jego imienia.

W Hanoi jest też Świątynia Literatury. Powstała ona na cześć filozofa Konfucjusza, który przyszedł na świat pół wieku przed naszą erą. Wybudowano ją w 1070 roku, a pierwszych adeptów filozofii przyjęła w mury kilka lat później. Do dziś to miejsce święte dla uczniów. Tych młodszych i starszych. Ale skoro to świątynia konfucjańska to nie może zabraknąć tu modlitewnej atmosfery.

Wietnam przez wiele lat był pod okupacją francuską. Wolność Wietnamczykom przyniósł Ho Chi Min. Jego mauzoleum traktowane jest jak świątynia. Na teren nie można wejść w za krótkich spodenkach czy spódnicy. Ramiona też muszą być zasłonięte. To współczesny święty. Traktowany z najwyższym szacunkiem.

Ho Chi Minh przyszedł na świat jako Nguyen Sinh Cung prawdopodobnie w 1890 roku w rodzinie konfucjańskiego uczonego. Jako młody chłopak zaciągnął się na statek. Dotarł do Stanów Zjednoczonych, później w Anglii pracował jako kucharz. Był też we Francji, gdzie związał się z socjalistami. Potem jego poglądy się radykalizowały. Zauroczony komunistycznymi ideami dotarł do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i Chin. Wrócił do kraju przesiąknięty ideą wyzwolenia. W czasie II wojny światowej organizował partyzantkę. Po jej zakończeniu proklamował Demokratyczną Republikę Wietnamu. Dziś Wietnam jest Socjalistyczną Republiką z jedyną partią. Partią Komunistyczną.

Założyciel Komunistycznej Partii Indochin miał jako prezydent zamieszkać w pałacu. Nie czuł się w nim jednak dobrze. Nazywany przez Wietnamczyków Wujkiem Ho przeniósł się do domu służących. Potem naród podarował mu piękny i niewielki, drewniany dom na palach, w którym spędził ostatnie chwile życia. Zmarł w Hanoi w 1969 roku na atak serca.

Na jego cześć nazwano największe miasto w Wietnamie. W Ho Chi Minh mieszka oficjalnie 11 milionów ludzi. Większość porusza się na różnej maści motorach. Jak sami mówią panuje tu dobrze zorganizowany chaos – prawdziwy Sajgon. Francuska nazwa tego miasta oddaje w pełni klimat tych ulic.

Pozostałością po Francuzach jest też najbardziej znany park rozrywki w kraju. Założony na początku XX wieku przez kolonialistów Ba Na Hills jest oblegany głównie przez turystów z Wietnamu i sąsiednich krajów. Malowniczo położony kompleks nawiązuje do francuskiej architektury i sztuki. Choć nie brakuje i religijnych wschodnich odniesień. A takie sceny mogą dziwić, zwłaszcza gdy pamiętamy, że znajdujemy się wciąż w parku rozrywki.

autorka: Agnieszka Kledzik